Sąsiedzi zareagowali na rozpaczliwy płacz niemowlęcia
Zaalarmowani przez zaniepokojonych mieszkańców bloku policjanci z Żor siłą weszli do mieszkania i uratowali półroczne niemowlę. Mundurowi nakarmili, przewinęli i uspokoili dziecko. Z troską zajęli się też maluchem do czasu przybycia pogotowia ratunkowego oraz jego rodziców. Gdyby nie stanowcza reakcja sąsiadów mogłoby dojść do tragedii.
Wczoraj przed 16.00 mundurowi z Żor interweniowali w dzielnicy Rój, gdzie według zgłoszenia z jednego z mieszkań od dłuższego czasu dochodził głośny płacz niemowlęcia. Kiedy policjanci przybyli na miejsce faktycznie usłyszeli szloch dziecka. Pomimo nawoływania i pukania do drzwi nikt jednak nie otwierał. Po konsultacji z oficerem dyżurnym i rozpytaniu sąsiadów stróże prawa postanowili siłą dostać się do środka.
Wewnątrz, w dziecięcym wózku leżał kilkumiesięczny, płaczący chłopczyk z założonymi na twarz okularami leczniczymi. Policjanci natychmiast zajęli się maluchem, nakarmili go, uspokoili i przewinęli. W międzyczasie wezwali również załogę pogotowia ratunkowego. W mieszkaniu panował zaduch i nieporządek, a w jednym z pokoi kamiennym snem spał 31-letni mężczyzna. Kiedy mundurowi dobudzili go był splątany i bez ładu odpowiadał na zadawane przez nich pytania. Dopiero po dłuższej rozmowie okazało się, że jest wujkiem niemowlęcia, którym to od poprzedniego dnia miał się opiekować. Stróże prawa przebadali 31-latka na alkomacie, lecz nie wykazał on w organizmie mężczyzny alkoholu. Z uwagi na jego nienaturalne zachowanie pobrano mu jednak krew na badania pod kątem obecności substancji psychoaktywnych.
Jak się okazało rodzice półrocznego malca zostawili go pod opieką 31-latka i wyjechali na wesele. Gdy dotarła do nich informacja o zdarzeniu roztrzęsieni błyskawicznie wrócili do domu, aby zająć się synkiem. Nieodpowiedzialny opiekun został już przesłuchany, ale śledczy nadal zajmują się sprawą. Jeśli potwierdzi się, że mężczyzna naraził niemowlę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu będzie mu groziło nawet do 5 lat więzienia.