Poskarżył się, że został pobity i okradziony, a potem trafił do więzienia
Do jednego ze śląskich zakładów karnych trafił 31-letni mężczyzna, który w miniony weekend okradł barmankę. Złodzieja zarejestrowała kamera monitoringu i choć oddalił się z miejsca zdarzenia to dzięki nagraniu i znajomym pokrzywdzonej wpadł w ręce policjantów. Zdemaskowany 31-latek sam poprosił o interwencję, twierdził, że został pobity i okradziony.
Do zdarzenia doszło w miniony weekend, w jednym z barów na osiedlu Powstańców Śląskich. Złodziej po wejściu do lokalu wykorzystał fakt, że nikogo nie ma przy ladzie i ukradł leżący pod nią portfel. Kiedy wypił zamówiony chwilę później alkohol wyszedł ze skradzionym łupem i ruszył na inne osiedle.
W międzyczasie 37-latka zorientowała się, że została okradziona, zaalarmowała szefa, a ten odtworzył monitoring. Jak się okazało zdarzenie zostało zarejestrowane, a sprawca rozpoznany przez innego klienta.
Porzywdzona, której pomogli znajomi odnalazła złodzieja, który zdążył dotrzeć już do innego lokalu. Odzyskała też skradziony portfel lecz niestety bez pieniędzy. Kiedy zażądała, aby 31-latek oddał jej kartę do bankomatu ten wpadł w szał i po chwili sam wewzwał policję. Chcąc uniknąć odpowiedzialności kłamał, że to on został okradziony i pobity...
Mężczyzna był wylgarny, agresywny, kompletnie pijany i poszukiwany przez sąd. Jak się okazało miał nie tylko ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, ale i ponad 20 dni "do odsiadki". Kiedy wytrzeźwiał usłyszał zarzuty, a potem trafił do więzienia.