Jak tłumaczą się łamiący przepisy porządkowe?
Od czasu wprowadzenia kolejnych ograniczeń w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2 tj. od 1 kwietnia, żorscy policjanci interweniowali blisko setkę razy w związku z naruszeniami przepisów porządkowych. Jedną trzecią spraw rozpatrzy sąd, do którego trafiają wnioski o ukaranie w przypadku odmowy przyjęcia mandatu karnego. Sprawcy wykroczeń tłumaczą się z nich na różne sposoby.
Było szybciej... wyszliśmy tylko na spacer... wracam z pracy i leżę - to odpowiedzi, które padały w ciągu ostatnich dwóch dni z ust mieszkańców Żor, przyłapanych na łamaniu przepisów porządkowych.
Przedwczoraj wieczorem w dzielnicy Rowień policjanci napotkali nastoletnią parę. Kiedy zapytali, dlaczego wyszli z domu bez opieki dorosłych, młodzi ludzie wyjaśnili, że spędzają razem urodziny koleżanki i postanowili się przejść na spacer. 17-latków mundurowi odprowadzili do domu i teraz wyciągną konsekwencje wobec ich opiekunów, którzy są odpowiedzialni za nadzór nad niepełnoletnimi.
Wczoraj przed 10.00 stróże prawa interweniowali z kolei na osiedlu Księcia Władysława, gdzie za blokiem miał leżeć upojony alkoholem mężczyzna. Gdy obudzili śpiącego 59-latka, ten oburzył się i zaczął krzyczeć, że właśnie wraca z pracy. Był wulgarny, a jego zachowanie wskazywało, że alkoholu wypił sporo. Świadczyła o tym również leżącą obok otwarta butelka mocniejszego trunku.
Inny patrol, wieczorem w rejonie ulicy Folwareckiej, zauważył idącego przez park mężczyznę, który dopiero po trzecim komunikacie wyemitowanym z głośnika zastosował się do poleceń policjantów i zawrócił. 24-latek stwierdził w rozmowie z mundurowymi, że nikt mu nie będzie mówił co ma robić, a na swoje usprawiedliwienie odpowiedział, że wszedł do parku pomimo zakazu, gdyż w ten sposób chciał sobie skrócić drogę do domu.
Wszystkie interwencje znajdą teraz swój finał w sądzie, który, dla przypomnienia, na nieprzestrzegających przepisów porządkowych może nałożyć karę do 5 tys. zł.